24 lutego 2011

bez tytułu

Zawieszam moje marzenia na kołku..
Dotychczasowe plany składam dokładnie i układam na półkach. Kolorami. Wygładzam starannie, żeby nie robiły się zmarszczki i zgniecenia. Równiutko, jedne na drugich. Na dole te, co miały być pierwsze. Są zielone, czerwone, złote i niebieskie. Są zielone jak trawa, czerwone jak miłość, złote jak słońce, niebieskie jak niebo. Przekładam je kruchymi suszonymi liśćmi, zasuszonymi kwiatami marzeń.. Mieniącymi się wszystkimi brawami tęczy.
Na wierzchu układam równiutko ostatni plan. Jest sztywny, stroszy kolce, rani ostrymi krawędziami. Jest szary, czasem, gdzieniegdzie pojawia się nieśmiały błysk zieleni.
Zamykam szafę na klucz.
Wieczorem zażywam garść marzeń i popijam szklanką wody.

2 komentarze:

  1. smutny postEl..melancholia..jak poemat..jakiś niepokój? ..coś się zmieniło?

    OdpowiedzUsuń
  2. :-(
    Ale nie ma tak dobrze, tamto szare się zazieleni. Niedługo wyciągniesz niepogniecione marzenia na światło dzienne i będziesz zakładać jedno po drugim. I popijać piwem :-)

    OdpowiedzUsuń