28 października 2010

Poranne wstawanie

Na przystanku stoję. Jak na wsi, prawda?
Niebo mnie czaruje
Planty mnie czarują...
A te małe, różowe, na krzaczku pierwszoplanowym, nie chciały wyjść ostro...
Poranne wstawanie jakby sie utrudniło ostatnio. Ciemno, zimno, do łóżka daleko.. Oczy nie chcą sie otwierać, chodzę po omacku między kuchnią, łazienką, pokojem. Nie chcę świecić światła, jeśli choć troszkę widać, bo światło razi mnie w oczy, a poza tym, halo? Przecież dopiero w zimie muszę sobie doświetlać!!.
Na szczęście jak już wyjdę z domu, jest jasno. Albo prawie jasno. Powietrze takie rześkie, że aż zatyka na powitanie, cała gama zapachów, cierpki zapach liści, zimny zapach szronu, jesień w poważnym stanie. Nocny mrozek zwarzył złote liście i pod każdym klonem, jak ofiarny stosik, usypany gustowny kopczyk złotych płatków. Niebo sie budzi. Szarość ucieka, przychodzi rumiany świt. Albo różanopalca jutrzenka, tak, to zdecydowanie lepiej brzmi. Półprzytomna stoję na przystanku, ale zauważam ten spektakl i te zmiany kolorów. Aparat w kieszeni. Zdjęcie pstryk! Zdjęcie w aparacie. Aparat do kieszeni. I dobrze, bo nadjeżdża tramwaj, jak zwykle zapchany po dach. Wbijam się w tłum i dojazd do roboty zapewniony. W czasie drogi wymieniamy uprzejme i życzliwe uwagi na temat warunków jazdy i snujemy wizje, co byśmy zrobili z paroma osobami, sprawcami tego rzadkiego komfortu. Po czym życzymy sobie nawzajem dobrego dnia i ja wysiadam. Będzie im lżej o jednego człowieka i jego plecak. Ranek dalej czaruje. Naprawdę, stara sie jak może. W końcu udaje mu się. Złość mija. Robię kilka zdjęć. Lubię jak jest ładnie.
*
Urlop sie klaruje. Tak myślę. Tym razem ja nigdzie nie jadę, goście przyjadą do mnie. Jedyny minus, że będę musiała oprowadzić ich po mieście, a tego nie lubię, nie lubię i już. W zamian zażądam usług wielkich! Już sie szykuję: -) będą musieli pojechać ze mną za miasto, na kilka wycieczek, tak po prostu dla mnie.
HA! Ale, ciiiiiii, żeby nie zapeszyć. A nuż coś wypadnie i nie przyjadą? Trzymajcie kciuki.. Inaczej spędzę urlop siedząc przy kompie od rana do wieczora..

8 komentarzy:

  1. Widoki piękne, ja latam z telefonem pod ręką i robię to samo co Ty z aparatem :)
    Udanego wyklarowanego urlopu :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne są te błękity, które tak pięknie eksponują żółte liście... Wczesny poranek to magiczna pora. Najmilej oczywiście podziwiać jej urodę wtedy, gdy wstaje się z własnej woli... :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ehh i dzięki takim widokom jeszcze bardziej kocham jesień ;)
    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka ładna notka! Jakie ładne nowe tło na blogasku! Tamto mi się nie podobało - teraz już mogę to powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest pięknie ale i tak nie lubię się rano zrywać.
    Nie daj szans gościom!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nigdy nie robiłam zdjęć krajobrazom, ale patrząc tutaj chyba powinnam zacząć, bardzo ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dziekuję:)
    Pandzia-widoczki to jedyne co naprawde umiem dobrze fotografować:) zachęcam do spróbowania!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety to niebo z liniami po samolotach to nic dobrego. To chemtrails. Warto poczytać o tym trochę...
    Poza tym zdjęcia cudne :]

    OdpowiedzUsuń