Dumna właścicielka:)
Jak zwykle, nie mogę sie dopasować do życia codziennego, jak zwykle mam w głowie inne plany, troskę o pogodę, czy aby się nada na wycieczkę? Uwielbiam całodniowe wycieczki, ale jedna z nich to mnie nieco a nawet bardziej niż nieco, wystraszyła. W pewnym momencie, ale daleko od domu, poczułam ból w nogach. Ból zwiększał sie z każdym kilometrem i nie pomagały ani postoje, ani masaże, ani żarty kompanów wycieczki. W pewnym momencie zaczęłam sie zastanawiać, czy jakiś helikopter mnie ze środka puszczy wyciągnie? Przyszedł moment, kiedy poczułam, że nie dam rady iść dalej. Co było robić? Zjadłam wszystkie dostępne przeciwbólowe i poszłam dalej. Nie wiem czy ból zelżał, czy ja na jakimś haju zaczęłam go nieco ignorować, ale dotarłam do autobusu (jutro wizyta u lekarza i pewnie jakieś kolejne proszki, albo coś w tym stylu. Może poproszę o zastrzyki, proszę sądu?)
Ale ogólnie było tak jak trzeba. Pod powiekami zostały obrazy lasu, jezior, żaglowca, który jak Feniks powstał z popiołów..*
Zdjęcia leżą w pudełku z dyskiem i kabelkiem, nie wrzuciłam ich do komputera. Muszą odczekać, nie wywoływać żalu za tym, co było.
No cóż. Dobrze, że pracy sporo to nie mam czasu na myślenie. Komputer wrócił z serwisu, przeinstalowany, teraz wszystko muszę od nowa dopasować, do swoich nawyków i potrzeb. Niestety zostałam uraczona nowym autlukiem, z 2003 r. i powiem tylko jedno: auuuuuććććć!!!!!
*Żaglowiec jest chyba z XVII w. Pływał po morzach i oceanach, zmieniał właścicieli, a ostatni postanowił go spalić. Uratowany, został kupiony przez parę ludziów i odnowiony. Ma nowe imię i stoi już na wodzie. Zdjęcia są i pokażę je wkrótce:)
21 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja poproszę te zdjęcia, bo tak na sucho, sam tekst to się nie godzi........czekam z niecierpliwością!!!
OdpowiedzUsuńczekanie to przyprawa do głównej potrawy! ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam żaglowce! Dawaj te zdjęcia szybko :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten ból to nic poważnego. A ja chętnie poczekam na zdjęcia, bo czekając, apetyt się wyostrza:))) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo no, to mnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńkiedyś wypłynie pod ąaglami. I będzie piękny, dumny, wspaniały.
OdpowiedzUsuńpiękny żeglowiec:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO, tutaj też są zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCudne :))
El, zmartwiłam się tym bólem w nogach - czy aby nie masz zapalenia żył. Pytam dlatego, że ja miałam parę lat temu i wiem z czy się tę żabę je...okropność!!! Jacht piękny - dobrze, że go nowi właściciele uratowali przed zniszczeniem. Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę - dbaj o swoje nogi, bo tylko one Cię poniosą w świat ciekawy:):()
OdpowiedzUsuńmnie zawsze fascynuja te wszystkie sznurki i wiazania, bo juz samo zeglowanie to nie bardzo :)
OdpowiedzUsuń