22 czerwca 2010

sny..


Od kilku nocy dręczą mnie dziwne sny. Jest to właściwie jeden sen główny, tylko aktorzy się zmieniają. Czasem sceneria sie zmienia, ale kolory już nie. Jest tak. Jest jakiś dom, niby mój, jest jakaś familia też chyba moja. I nagle i wtem! zaczyna sie dziwna chryja. Wielka walka zwierząt. Chyba w niedzielną noc, było to stado psów, walczących ze sobą, warczących, szczekających, skomlących, tworzących jeden wielki niszczycielski kłąb, który przesuwał sie jak trąba powietrzna i niszczył wszystko na swej drodze. Zniszczyły też mój dom i chyba okolicę. Zwierzaki były w kolorach czerwonych lub ciemno niebieskich a całość przypominała kreskówki dla dzieci... I hałas, hałas który słyszałam, który ranił moje uszy i w końcu mnie chyba obudził. Po ponownym zaśnięciu, sen ( nie wiem czy mogę go nazwać koszmarem) wrócił. Tym razem, z jakimiś ludźmi uciekałam przed tą hordą wściekłych psów, do lasu. A las był czarny, taką najgłębszą aksamitną czernią, nie widziałam drzew, ale wyczuwałam ich istnienie. I wtedy pojawiły się One, mieszkańcy tego lasu. One były srebrzyste i otoczone leciutką niezdrową poświatą. Miały okrągłe malutkie główki i ciała w postaci stożków, na przeważnie czterech (czasem trzech, czasem pięciu lub więcej) pajęczych nóżkach o nierównej długości. I zbliżały sie bardzo cicho i powoli, jakby nie o własnych siłach, lecz popychane wiatrem, ale ja nie czułam wiatru w tym lesie, panował tu totalny bezruch. One zbliżały się, miały w sobie coś z pajęczego i zataczały nierówne koło dookoła mnie. Osaczały mnie. Niby straszne nie były, ale czułam lęk. Na szczęście było już rano i mogłam spokojnie się obudzić.
A dzisiaj po raz kolejny. Sceneria podobna, dom, ogród (ja całe życie w blokach mieszkam!) jacyś sąsiedzi obok i naprzeciw. Za domem spora dolina częściowo zalesiona, ogólnie ładnie. Dużo zieleni dookoła. I nagle najpierw jeden, potem drugi, potem całe stado.. dinozaurów. W kolorach czerwonych i niebieskich. Na tle tej soczystej zieleni. I oczywiście z rykiem zaczęły sie naparzać, niszcząc mój salon(!) ogród i domy z ogródkami sąsiadów. I pamiętam dziwne poczucie winy i wstydu, jakbym to ja te zwierzaki sprowadziła i przeze mnie ta klęska nastąpiła. I oczywiście hałas i tony wyrzucanej ziemi przez potężne uzbrojone pazurami łapy...
Co dziwne, w żadnym śnie ani ja ani inni ludzie, nie byliśmy bezpośrednio narażeni na niebezpieczeństwo. Te walki nie były wymierzone we mnie, one mnie nie dotyczyły, toczyły się obok, ale w dziwny sposób były ze mną związane.
i nie wiem co mam o tym myśleć, oprócz jednej rzeczy, której jestem pewna. Nie życzę sobie dzisiaj w nocy żadnego naparzania! Chcę miły spokojny sen, pełen kwiatków i obłoczków.
Gdzie jest moja krówka?
Czy to moja krówka?
Robi "bee"!
To owieczka!
To nie moja krówka!
Gdzie jest moja krówka?
cytat z "Łupsa" T. Pratchetta.

15 komentarzy:

  1. Od kilku dni nie śpię... to chyba jeszcze gorsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. obie mozliwości sa niedobre.po takich nocach jestem półprzytomna, jakbym sie naćpała albo co..

    OdpowiedzUsuń
  3. sny miewamy przedziwne, czesto bardzo nieprawdopodobne, czesto prorocze, czesto widzimy to, czego nie chcemy widziec, a czesto to, co jest najskrytszym naszym marzeniem, jak np. spotkanie z kims kogo juz nie ma...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. w żółtym domku był sobie piesek
    chciał wyjść do kwiatków w ogródku
    otwórz drzwi zielonym kluczykiem
    choć bawić się ze mną małym patykiem

    cytat z pozytywki którą bawi się mój synek :-)
    b.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze skojarzenie: może powinnaś zostać mediatorem tych stworzeń, które tak się tłuką w Twoich snach...Albo w życiu..

    OdpowiedzUsuń
  6. no..krew, pot i łzy , wypływaj na głębokie wody..

    i miej takie sny...

    Jadą, jadą dzieci drogą,
    siostrzyczka i brat,
    i nadziwić się nie mogą,
    jaki piękny świat.

    Tu się kryje biała chata,
    tu słomiany dach,
    przy niej wierzba rosochata,
    a w konopiach strach.

    A krówka jest tutaj :)

    Idą żeńcy, niosą kosy,
    fujareczka gra,
    a pastuszek mały, bosy
    chudą krówkę gna. :):)

    OdpowiedzUsuń
  7. na interpretacji snów się nie znam, ale często spotykam się z twierdzeniami że sny sa jednobarwne, czy też czarnobiałe, a mnie często śni się kolorowo, ostatnio koszmary mnie męczą ale zawsze wielobarwne;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jakiś atak? obcy nas atakują, uprzednio koszmarami wysysając siły i wolę walki?

    OdpowiedzUsuń
  9. też miewam takie niepokojące sny ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem jak tam dinozaury :D...ale psy we śnie ponoć się tłumaczy jako przestrogę przed fałszywymi przyjaciółmi. A jeśli te psy ujadają i Cię gryzą, to że ktoś z otoczenia "ujada" na Ciebie i "gryzie".

    OdpowiedzUsuń
  11. ale fajne zdjęcie sobie dopasowałam, prawda? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Elfo kochana nie umiem tłumaczyć snów - najbardziej podoba mi się zdjęcie u góry posta - przedziwny nocny świat ...utkany z drzew - a kształty jakby zwierząt nie zwierząt, a może stworków? Sen mara...musi, że się naczytałaś lub naoglądałaś jakichś strasznych historii, to potem męczy. Nigdy nie miałam ani koszmarnych snów ani nie przespanej bez konkretnego powodu nocy. Pozdrawiam Cię cieplutko i pamiętaj jutro będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Graszo,myślę że te sny i cały ten hałas, to wynik ostatnich moich dni. Za dużo problemów; chęć ucieczki, poczucie bezradności-wszystko to pewnie ujawnia się w snach. a zdjęcie? to przydrożne a raczej przymiedzowe wierzby,nieco przerobione przeze mnie:) są takie straszne,w końcu to wierzby-czarownice. ;-P

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam zeszyt kiedys, pełen snów. Postanowiłam je pewnego dnia zacząc zapamietywać i zapisywać i zapamietywałam i odbijałam na kartkach.
    Zeszyt pozółkł, w pamieci... Namacalnie juz nie istnieje od dawna. Dzis snów juz nie pamiętam, ale one przychodzą, to pewne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja każdej nocy mam ten sam sen, odkąd sięgam pamięcią. Czasami tylko, podobnie jak u ciebie zmienia się nastrój... Czyli raz śni się bardzo źle, a czasem, proroczo. Nie lekceważyłabym snów. Wierzę, że są przejściem do innego wymiaru, skąd nasza uwięziona w nich podświadomość krzyczy rozpaczliwie byśmy się ratowali, dopóki jeszcze mamy taką możliwość. Ale z drugiej strony, gdyby nie te senne zmory, nigdy nie nauczyłabym się... latać ;] (w snach oczywiście).

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń