30 maja 2010

różności






Noc była krótka i nie chciała być dłuższa. Noc = sen, więc skoro nie śpię, to trzeba wstać. Nic to, że inni śpią. Kawa z herbata, mleczkiem, kawałek bułki i poszłam. A było pięknie tego ranka.. (teraz idą czarne chmury. Burza jakaś czy co?). A rankiem..tylko o wczesnym świcie można poczuć zapach świeżej zieleni. Potem zagłuszają go spaliny i inne takie nieprzyjazne rzeczy. Więc wdychałam i przypominały mi się poranki z dziecięctwa na wsi. Tam tez pachniało trawa i sianem i liśćmi, a śpiew ptaków nie był zagłuszany przez samochody. Trawa pachniała rosą, wczoraj skoszona miała ten słodki zapach schnięcia, zanim zamieni się w cierpki i potem w suszone siano (wątpię żeby było jej dane, zaraz poleje). Niebieściutkie niebo, ptaki śpiewały jak oszalałe, lekkim krokiem zmierzałam w dolną część parku, tam gdzie woda występuje najszybciej. No i nie myliłam się, bo już niedaleko zamigotało w tafli wody stojącej na łące, a w nozdrza uderzył przykry zapach bagna. Na przełaj nie dało się przejść, moja ulubiona droga jest zalana i pełna błota. Dalej nieco wyższe alejki jak wyspy wśród morza traw i wody. Nawet ładnie to wyglądało, bo trawa wyrosła bujnie i wysoko i wszystko miało kolory bardzo mocne i nasycone. Kilka zdjęć.
o grzmi i leje..
A teraz bajka o Eulaliyi; odcinek pierwszy
Eulaliya była osoba dorosłą, nieco podstarzała. Ciało jej było mdłe, a dusza zbyt młoda, jak u osiemnastki. Z daleka całość oszukiwała wzrok i łudziła młodością, ale z bliska całość musiała kapitulować. Nieważne. Eulaliya żyła w przekonaniu, że wbrew przysłowiu szata zdobi człowieka, więc od czasu do czasu powodowana gwałtownym pragnieniem przemierzała szlaki sklepów i ciucholandów, w poszukiwaniu rzeczy ładnych niedrogich i czyniących ją piękną, młoda, smukłą i powabną. W tym samym stylu wybebeszała swoje szafy przerabiając stare rzeczy na nowe. Niestety wszystko to było daremne i po chwilowym zrywie dochodziła do wniosku jakże smętnego, ze rzeczy są ok, tylko ona czegóś do nich nie pasuje. Więc poddawała się rozpaczy przez czas jakiś i chodziła w byle czym (czyli wytarte sztruksy i powyciągany podkoszulek) mówiąc wszystkim że jest ponad to i wisi jej jak wygląda, a jak się komuś nie podoba to niech nie patrzy, bo i tak nie ma na co. Po niedługim czasie w kolejnym zrywie nadziei i pragnieniu cudu, wstępuje znowu na szlak ciucholandów i sklepów i cykl zaczyna się od nowa i cykl się powtarza..
Jutro dzień poszatkowany. Kilka spotkań, oby nie były zbyt daleko od siebie i zbyt rozrzucone w czasie..

8 komentarzy:

  1. Ja teraz wolę wschody słońca od zachodów (kiedyś było odwrotnie). To rześkie powietrze przynosi jeszcze niczym nie zmącone zapachy natury, dzieciństwa, itp. I słońce jest różne o poranku. A tą Eulaliyę to ja chyba znam;) Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...aż pewnego dnia pojawił się ON , i nawet kiedy była w sztruksach i rozciągniętym podkoszulku.. jego spojrzenie mówiło - jesteś ..zgrabna ,piękna i powabna, wyjątkowa i ona piękniała , rozkwitała jak ta lilija :):)i świat piękniał w jej oczach i chciała dzielić się tym pięknem z innymi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie już grzmi i leje.
    A te zalane pola i łąki wyglądają nawet romantycznie ;)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Eulayi - Być może Jej zrywy w końcu doprowadzą ją tam, gdzie rozpocznie karierę projektantki... Nie każda umie sobie sama poprzerabiać ciuchy! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy30 maja, 2010

    mnie sie wies zawsze kojarzyla z zasranym podworkiem przez kury hahah bo i taka ja widzialam a te inna strone wsi odkrywalam sama,piekne mokradla pokazalas tylko baby jagi tam brak :)zdecydowanie wole poranki niz zachody

    OdpowiedzUsuń
  6. Wieś jest sielska tylko na pocztówkach... tak naprawdę brutalność dnia codziennego jest o wiele większa. Tyle, że ludzie tego już nie dostrzegają. Przyzwyczaili się:)

    OdpowiedzUsuń
  7. dlatego napisałam o dzieckowych wsiowych porankach,a ja dziecko miasta z krwi i kości, wieś kojarze tylko z wakacjami:)
    wschody sa piekne i światło jest inne,takie białe i perłowe, powietrze pachnie..
    Di, ja juz na księcia z bajki albo Onego nie czekam! niech szuka innych panien:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się... poranki pachną inaczej :) piękniej :) a jeszcze po deszczu... :) mmmmmmmmmmmmm :)

    OdpowiedzUsuń