Kobieta stoi na przystanku, zamyślona, jak my wszyscy, w pewnym momencie rozejrzała się wokół i mówi: ale tu cicho dzisiaj. Nawet tramwajów nie słychać.. Wsłuchałam się w otoczenie i faktycznie..Miasto jest ciche. Miasto jest skupione, miasto jest przyczajone. Ludzie rozmawiają ściszonymi głosami, patrzą gdzieś w bok, milkną, kiedy słychać komunikat o przerwaniu wałów, o ewakuacji.. myślą o tych którzy są zagrożeni, o rodzinie, znajomych. Oglądamy w pracy zdjęcia, czytamy najnowsze komunikaty.
Jesteśmy zafiksowani na pewnych tematach, sory, nie potrafię myśleć o normalnych rzeczach, o urlopach, wyjazdach za granicę, nie potrafię żartować, mam odruch i przymus odświeżania strony z newsami i zdjęciami. Ze zgrozą rozpoznajemy na zdjęciach ulice zalane wodą... Miasto przycichło i czeka. Ulewne deszcze już chyba sobie poszły, a mżawkę olewamy, na znak buntu nie otwieramy parasoli. Jest ciemno i pochmurno, ale życie toczy się dalej. Więc poszłam do fryzjera, bo już dawno miałam pójść, skoro w piątek jadę do innego świata, bez wielkiej wody, do stolycy:). I u fryzjerki szok. Pusty salon, brak fryzjerek, brak klientek.. tylko ja i paniJustyna, z terenów nie zalewowych, więc przyszła do pracy. Cała reszta utknęła. PaniJustyna była zręczną fryzjerką, miała dużo czasu, więc pięknie mnie obcięła, bez pospiechu.. I to był miły akcent dnia. Miłe też są telefony i smsy, od zaniepokojonych wiadomościami krewnych i przyjaciół. Nie, nie zasłało mnie i raczej nie zaleje. Martwię sie o innych ludzi, o zwierzaki i o miejsca, o zniszczenia.
19 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja tez się martwię, przeglądam, zaglądam, odświeżam ... żeby przestało już opadać
OdpowiedzUsuń:)
Oj.... teraz właśnie, w takich chwilach okazuje się kto jest nam bliski... prawda? :)
OdpowiedzUsuń..też się martwię..chociaż 'złośliwie' na Wybrzeżu świeci słońce i zrobiło się cieplutko ...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to jakaś kretyńska powtórka z rozrywki.... o ile można tak nazwać powódź...
OdpowiedzUsuńU nas dziś słoneczko nieśmiałe...
Po tylu ulewnych dniach, dziś na chwilkę wyjrzało słonko.Z pracy musiałam wracać okrężną drogą, bo strażacy kierowali samochody na objazdy.Może po woli wróci normalność.
OdpowiedzUsuńZero słonka. Szaro buro i ponuro.
OdpowiedzUsuńPłacze niebo. My razem z nim:(
Myślę o mokrym Krakowie, nie cieszy nic...:(
OdpowiedzUsuńTeż mam przymus odświeżania stron informacyjnych... co prawda się skupiam głównie na moim mieście, ale myślę też o ludziach z innych obszarów, których znam. Miejmy nadzieję, że ten deszcz się skończy.
OdpowiedzUsuńpodsyłam pamięć, troskę i bliskość - tyle mogę, jestem.
OdpowiedzUsuń:))
piekna sprawa..maile, telefony z drugiego końca Polski,z troską, życzliwością, Wasze słowa. Czuję się mocniejsza.
OdpowiedzUsuń