20 lutego 2010

przy sobocie


Planowanie. Tak nie do końca to planowanie opisałam. Dawno, dawno temu, kiedy byłam młodym i pełnym wiary (czyt. naiwnym) dziewczęciem, to owszem planowałam. Planowałam do jakiego LO pójść, potem jakie studia, po studiach planowałam wybór miejsca pracy i moja karierę naukową. Planowałam tez podróż dookoła świata. Nie planowałam ani męża, ani rodziny. Oni „zdarzyli się sami”. I co wyszło z moich planów? LO zdarzyło się inne, studia też. Praca całkiem inna, a podróż dookoła świata dalej w planach. Tyle, że teraz plany zmieniły się w marzenia, ale o tym już było. Obecnie mam awersje do planowania. Jestem szaleńczo elastyczna, tak szaleńczo, ze mogę improwizować z minuty na minutę. A kiedy już coś jest zaplanowane, bilet kupiony, rezerwacja uczyniona, to przeżywam katusze, wyobrażając sobie co może się przydarzyć, i z jakiego powodu plany mogą nie wyjść. Dlatego mam awersje do planowania, bo przeważnie nic z moich planów nie wychodzi. Dlatego lepiej mi siedzieć na d.. i czekać, co przypłynie z nurtem życia. (ładnie to napisałam, prawda? O tym nurcie.) A wczoraj, wczoraj byłam z koleżankami na pokazie garnków z Tupełera. Zostałam zaciągnięta nieomal siłą, bo nie lobię takich spotkań. Ale było zupełnie miło, poza tym dawali różne jedzonka z tych naczyń i nawet drobne prezenciki. Ale i tak tego nie rozumiem, jak można z takim nabożeństwem odnosić się do różnych naczyń i innych kuchennych ustrojstw? Może pewnie dlatego nie rozumiem, że nie lubię gotować i kuchni unikam jak tylko mogę . :-))
Ponieważ zima dziś jakby znowu wróciła i nawet trochę śniegu sypnęła, więc dziś kolorowy obrazek zimowy, z okna zrobiony, zupełne przeciwieństwo pochmurnego, dzisiejszego dnia. zrobiło się jakby znowu bajkowowo..
No i na koniec: odmieniła się. I obcięłam na bardzo krótko. Taka kolej rzeczy..

9 komentarzy:

  1. Noo, jak w bajce...
    Tupperware jest dla mnie za drogi (mam tylko foremki do ciastek, ale to są matki wszystkich foremek), ale mnóstwo rzeczy jest w kuchni bardzo przydatnych. Wiadomo, że nie odnosimy się z nabożeństwem do TYCH rzeczy, tylko do TEGO, co dzięki nim można przygotować. Nie bez kozery mówi się: "niebo w gębie" i "raj na talerzu" :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bajkowo:) Ja planuję na małe dystanse, na duże wolę nie.Justyną Kowalczyk planowania z pewnością nie jestem. Chyba nieco przypominam aptekarza - maleńkie dawki planowania wyjmowane szczypczykami ze słoiczka z napisem TWOJE ŻYCIE:) Planuję, powiedzmy tak...od rana do obiadu, później od obiadu do kolacji. To bardzo oszczędne planowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale u Ciebie śniegu:) U nas w mieście już więcej wody niż śniegu, za to poza miastem pięknie biało:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też nie lubie planowac, bo plany z reguły rozbijają się o rzeczywistosc, ale życzę Ci by woje od tej chwili wypalały. A co do włosów to swoje też chce obciąc na krótko

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś też planowałam, bo wydawało mi się, że życie musi się podporządkować do moich planów. Kiedy jednak ono się na mnie wypięło i zaczęło robić co chce - przestałam planować. Robię to co muszę a czego nie muszę a chciałabym - to zostawiam w sferze marzeń, może kiedyś.... Włosy to obcięłaś bez planowania? Brawo, od razu czujesz się lepiej, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. o jenyyyy, jak ja tęsknię za jakąś odmianą...
    niekoeniecznie na głowie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fotografia bardzo piękna, nastrojowa! Co do planowania, to mój papierowy dziennik którego 112 zeszyt stukartkowy właśnie napocząłem opiera się na zapisie moich planów bliższych i dalszych oraz ich realizacji. Różnie z tym bywa, bo jestem osoba bardzo spontaniczna i elastyczną! Ale parę rzeczy udało mi się w miarę konsekwentnie robić! Ten dziennik od 1980 roku, blogi w tym nasza sobieska od blisko 900 dni, focenie cyfrowe od 6 lat, a wcześniej analogowe! Prace mam ulubiona, chociaż niezbyt satysfakcjonująca pod względem płacy. Ale to mogę nadrobić w innych formach aktywności równie w miarę możliwości płynących z moich rozlicznych pasji! Każdy układa sobie życie jak w danym momencie potrafi ze rzucę banałem! Prowadzisz świetnego bloga do którego miło zaglądać! Masz wielu wiernych czytelników - to jeżeli chodzi o netową blogosferę! Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wspomniałem o moim życiu osobistym i rodzinnym czy towarzyskim, ale o tym w necie nie piszę. Zarezerwowałem na tą sferę mój osobisty papierowy dziennik! Pozdrawiam ponownie!

    OdpowiedzUsuń
  9. dzieki Wam wszystkim za fajne wpisy:))

    OdpowiedzUsuń