7 listopada 2009

sobota


miało być słonecznie, dzień miałam zacząć od plenerku od mglistego poranku rozjaśnionego promieniami słoneczka. A światło miało sie skrzyć w kroplach rosy i mgiełce mojego oddechu. Zamiast tego, dostałam mżawkę i szarobury świat. Ale cóż. Kilka rzeczy wołało wielkim głosem, żeby sie nimi zająć, więc sie nimi zajęłam.

2 komentarze:

  1. Krakowski spleen. I ładne zdjęcie :-) Uwielbiam mgłę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wczoraj wróciłam z Krakowa i właśnie taki był każdy poranek. Pięknie.

    OdpowiedzUsuń