Jestem małym człowieczkiem. O niskim morale. Bo czym innym można wytłumaczyć moją niechęć, do osoby lubianej i zaprzyjaźnionej, tylko dlatego, że ta osoba zainteresowała się moim wrogiem? I jest do niego przychylnie nastawiona? Myślałam, że jestem ponad to, że takie sprawy mnie już ruszają. Niestety tkwi to we mnie głęboko, jak stary, wbity kolec i boli. Kiedy się naciśnie. Tak wiem, że to głupie. Ale też wiem, że sobie z tym chyba nie poradzę. I nie wyjmę tego kolca. W każdym razie nie sama; ale nie mam pomysłu, z kim i jak i co dalej.
Jedno jest dobre i jestem z tego dumna. Zlikwidowałam rodzące się uczucie niechęci do tej, boga ducha winnej, osobie. W końcu nie mogę ludziom dyktować, z kim mają się przyjaźnić i dlaczego. A jak ja się deczko odsunę, jakoś to przeżyją. Ja też. Whatever.
Dobrze, że pogoda dzisiaj w marę słoneczna, może zlikwiduje te niemiłe uczucia i frustracje.
16 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
taa, ja też tak właśnie robię. Odchodzę. Widać to rodzinne, siorka
OdpowiedzUsuńB.
Zawsze zdrowiej się zdystansować niż narażać na przypadkowe naciśnięcia miejsca z wbitym kolcem. Na pewne rzeczy i tak się nie ma wpływu...
OdpowiedzUsuńnie jesteś odosobniona w tym uczuciu , miewam podobnie i też z tym walczę :)jestem też tą osobą ,od której ktoś odsunął się ponieważ utrzymuję kontakty z jego wrogiem, tak to działa ..trochę empatii
OdpowiedzUsuńwszyscy tak chyba mamy, ale nie wszystkich stać na przyznanie się do tego. punkt dla Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńspróbuj wybaczyć wrogowi, nie musisz go od razu polubić, ale po prostu znajdź przyczynę - dlaczego stał się wrogiem i czy na pewno musi nim być?
OdpowiedzUsuńzniknie wróg...zniknie problem :)
ech..samo życie! myślę, że Emma ma rację..w każdym z nas jest trochę obłudy!
OdpowiedzUsuń