14 października 2009

szczególny dzień






14 października spadł śnieg. Sparaliżował miasto, a ludzie z niedowierzaniem patrzyli na białe kołderki na zielonych liściach, na korki na drogach, na stojące tramwaje..Wślizgnęłam się w zimowy dzień bez większych kłopotów. Nawet zabrałam rano aparat w oczekiwaniu klęski żywiołowej. Jestem pełna podziwu dla siebie samej. Jakby wcale nie było lata, jakby nie było oczekiwania na złotą jesień, jakby zawsze była zima. Bez problemu ubrałam kurtkę, polar, wysokie buty. Rękawiczki. Zima to zima.

3 komentarze:

  1. a ja (zakochana w zimowych szaleństwach narciarskich) ucieszyłam się ogromnie!! a moje najmłodsze od razu kazało mi się zawieźć do Zakopanego..i tak optymistycznie odebrałam te pierwsze symptomy..pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. taaa..cholernie wieje chłodem w realu i w wirtualny świecie chłodno
    tam można ubrać się ciepło, a tutaj ..podsycanie emocji, muzyka i śpiew rozgrzeje krew ?
    wpadłam pobawić się z kotem

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też się z rana biało zrobiło przed oczami gdy wyjrzałam za okno :D
    Październik-plecień ;P

    OdpowiedzUsuń