13 października 2009

skrzek rzeczywistości

Rzeczywistość mocno zaskrzeczała. Najpierw zbudziła mnie rano dźwiękiem budzika, czego nijak nie mogłam pojąć, czemu dzwoni, o co chodzi i przecież jest ciemno.. Wreszcie doszło, że to tylko do mnie, i trzeba wstać i wyłączyć drania, bo reszta rodziny ma prawo spać. Tedy zwlokłam się z łóżka, wykonałam wszystkie poranne czynności (mogę sobie pogratulować, że wczoraj przygotowałam sobie przytomnie rzeczy na dziś). Kolejne triumfalne skrzeczenie rozległo się w tramwaju. Tramwaj przyjechał, a jakże, zapchany niemożliwie, a jakże. Jednak wcisnęłam sie do wozu nr.2, stanęłam pokornie na jednej nodze, bo na drugą miejsca nie było i w półśnie dojechałam do miasta. W pracy zaczęłam od kawy i kawy, poranna poczta przyniosła mi njuwsy że: wczoraj powysyłałam kilka zapytań, kierując je pod złe adresy. W ramach poprawek, wysłałam je dzisiaj prawidłowo, ale okazało się, że do siebie. w związku z tym wypiłam trzecią kawę i posłałam kolejny raz, na prawidłowe konta. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo nikt mi jeszcze nie odesłał.
Mimo mojej w dalszym ciągu bezrozumnośći, usiłuję coś robić, żeby tak głupio nie siedzieć, więc zabrałam się za recenzję tekstu, co to czekał na mnie. Recenzja została zrobiona, ale na wszelki wypadek jutro ją jeszcze raz przeczytam.
A domowo? A domowo to tak: rozpakowałam się, co moja mam skomentowała: pakujesz sie przez tydzień, a rozpakowujesz w pół godziny (ale wg. mnie, to logiczne, no nie?). Potem po spełnieniu różnych zobowiązań, kiedy mam zaopatrzona w herbatę zasiadła przed TV, ja poszłam do kompa. Pogłaskałam Toszibę, ale nie mogłam jej otworzyć, bo tak bardzo kojarzy mi się teraz z MS, kiedy razem ustawiliśmy wszystko i personalizowałam na swój użytek, że zadławiło mnie w gardle i na razie Tosziba siedzi w swojej torbie i czeka. Tak samo jak zdjęcia tam zrobione, muzyka i filmy wspólnie słuchane i oglądane.
Tak bywa, cóż.. podobno jutro ma padać śnieg, prawda li to? nie mogę znaleźć butów, które schowałam na wiosnę..

3 komentarze:

  1. ..ale romantyzmem powiało na końcu....ech, mam to samo...pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. nie w pracy, ale codziennie zaczynam od kawy, kawy, kawy, kawy - mnóż przez ILE CHCESZ:) Pozdrawiam EL!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ładne opowiadanie o parszywym dzionku.
    Fajnie, że masz Toszibę. No i w sumie, to już niedługo :-)

    OdpowiedzUsuń