22 września 2009

codzienność

Za oknem huczą, warczą różne żółte maszyny, większość to caty. Bardzo ładne pojedynczo i najlepiej na zdjęciach. W trakcie pracy nie do wytrzymania. Huk i łoskot powoduje atak migreny. Reszty dokonuje zjadliwe słońce, bo siedziałam 2 godziny w pełnym blasku, omawiając sprawy wystawy, w którą dziwnym przypadkiem dałam się wmanewrować. No ale wycofać się teraz, byłoby nie fair, więc optymistycznie ciągniemy to dalej.
Głowa mnie boli, boli, boli.. jeszcze tylko 2 dni pracy i urlop. Co nie znaczy że w czasie urlopu nie miewam bólu głowy. Oj miewam.
Co by tu jeszcze.. kupiłam spodnie. Jest to tak dziwne kupienie na mnie dobrych spodni, że musze to uwiecznić. 99% moich spodni wymaga przeróbek. Te, mam nadzieję, że nie.
Powoli zacznę się pakować, choć mam na to cały piątek. Ale to miłe, pakować się na wyjazd, więc mogę sobie dawkować przyjemność. Zaczynam się wahać w sprawie grudniowego wyjazdu. I chyba jednak na nie.

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez swoje "zakręcenie" niechcący usunęłam swój komentarz,( jestem mistrzynią w gmatwaniu nawet najprostszych spraw) Bardzo miło było mi gościć Cię u siebie! Bardzo ciekawie piszesz o zwykłych rzeczach. A poza tym wystraszyłam się twojego kota, gdy niechcący najechałam na niego myszą... ale teraz jest całkiem sympatyczny i chyba się polubiliśmy :)Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) pozdrawiam (czy Ty coś robisz z tym bólem głowy - bo mam ochotę Ci pomóc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Eamane:) miło mi!
    Pchełka: no cóż:kompresy, naciskanie czegoś tam, ale przeważnie kończy się na prochach.

    OdpowiedzUsuń