5 lipca 2009

memory

Zawsze chciałam jeszcze raz pojechać do Sandomierza i mieć dużo czasu na sensowne i spokojne zwiedzenie kilku miejsc, które sobie zostawiłam na deser. Niestety, los chciał inaczej. razem ze smiercią H. nie mam już po co tam jeździć. Dzisiaj wieczór jadę ostatni zapewne raz. Pogrzeb jest jutro, o 14.
Dziwnie mi się czyta radosne wieści od grupy znajomych, nie zazdroszczę im radości, nie. Mnie opanował smutek i czuję się jak obandażowany palec wśród innych zdrowych. Smutne zwierzę oddala się od stada, bo stado ma to do siebie, że istnieje po to, aby było mu dobrze i radośnie.

2 komentarze:

  1. Niestety troche tak jest, ze stadu zdarza sie cieszyc mimo iz jakis jego czlonek przezywa cos bolesnego.
    Poszczegolne fragmenty wspolczuja Ci, ale calosc ma zwierzeca zywotnosc, zwlaszcza gdy wybralo sie na dawno oczekiwana impreze.
    Przyznaje, ze to czasem boli.
    Takie zycie, ja uczciwie przyznaje, ze biore stado jakim jest - ze wszystkimi wadami i zaletami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem wdzięczna "fragmentom" i doceniam to. Rozumiem tez reszte stada. daje sobie czas na siedzenie w norze i lizanie ran.pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń