16 czerwca 2009

wspomnienie



Nie wiem.. nie wiem jak to opisać, jak to wyrazić, te wszystkie moje uczucia, te kilka dni które spędziłam w czasie długiego weekendu. Pogoda taka sobie, czasem słońce, czasem wiatr. Czasem upał, czasem zimno, czasem deszcz. Whatever. Najważniejsze, że był jednak MS i czas był wypełniony miłością, czułością i wszystkim innym co się z tym wiąże. Na wspomnienie naszych wieczorów i poranków, mogę tylko przeciągnąć sie rozkosznie i z odpowiednim pomrukiem :)) mrrrrrrrrrrrrrraaauuuu....mam w sobie pod dostatkiem dobrego wina, dobrego piwa, sery i lody, truskawki ze śmietaną...i mam w sobie mnóstwo tęsknoty od wczorajszego wieczoru, kiedy ja stałam na peronie a on patrzył na mnie przez okno i kiedy juz pociąg ruszył i musiałam puścić jego dłoń. I poszłam do domu przez puste i obce nagle ulice, pod pochmurnym niebem, w strugach ciepłego deszczu. Mam w komputerze plon tamtych dni, całą serie zdjęć, cmentarz podgórski, fort i kościółek św. Benedykta na krzemionkach, zaplecze kościoła na rynku podgórskich. bajecznie kolorowe zachody słońca z okna, widok nocnego miasta, zdjęcia ze statywem, a co. I pocztówkowe zdjęcia Wawelu i okolic. I chmury, bardzo malownicze na niebie i kwitnąca już lipę. I MS blisko mnie, MS w moim świecie. I komplet zdjęć Api i jej rodziny, bo byliśmy też w odwiedzinach. Chyba założę na Picassie album dla nich, żeby nie nudzić i będę dawać linki dla zainteresowanych.
Noc nieprzespana częściowo przesiedziana na balkonie, w szumie deszczu, rozświetlona ognikiem papierosa. I gwałtowny szum deszczu rano, i nieprzytomna droga do pracy. A dzisiejszy dzień całkiem rozbity, bo jakoś czuję się zawieszona w czasie i przestrzeni i nie mogę do niczego się zabrać. To minie, ja wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz