20 lutego 2008

wieczór przy świecach

Spotkanie przy świecach z Isią, moją koleżanką, jeszcze ze szkolnych czasów. Po tematach światowych i kilku kieliszkach wina, zeszłyśmy na temat oczywisty, czyli faceci. Faceci w naszym życiu, ci co byli, co są i których pewnie już nie będzie. Mąż Isi, od niedawna dostał pracę w innym mieście, dosyć daleko. Widują się rzadko. Raz na kilka miesięcy. Mąż Isi jest budowlańcem. Do niedawna byli fajną kochającą sie parą. On pamiętał o jej rocznicach, sporo rzeczy robili razem- turystyka, wspólne filmy (z małymi wyjątkami), wspólne książki (z małymi wyjątkami), podobne podejście do życia, ale na tyle różne, że nie nudzili się ze sobą. No i wyglądało na to, że sie kochają, ona mogła na niego liczyć w czasach dobrych i złych, on na nią. Bajka jednym słowem.

no ale złe nie śpi.

Mąż Isi odzywa się coraz rzadziej. Mąż Isi nie pyta jak ona się czuje, co ona robi, jak żyje. Ostatnio Isia chorowała,była nawet w szpitalu, teraz podłamana psychicznie, źle się czuje, źle wygląda, zaniedbała się, przestało jej jakby zależeć. Mąż Isi nie pyta, jak jej pomoc. Kiedy mu się zwierza mówi tylko: "martwi mnie to". Na pytanie kiedy przyjedzie, nagle zaczyna mówić o pieniądzach. Ile miał wydatków, ile mu zostało, ile musi jeszcze dorobić. Mąż Isi nagle przestał obchodzić okazje typu, imieniny, urodziny, Walentynki. A dawniej chętnie sie w to bawił, twierdząc, ze każdy pretekst do okazania uczucia jest dobry, ba, nawet to on pierwszy walentynkował!

" I co ty na to?" pyta Isia patrząc w płomyk świeczki. A ja nie wiem, ja nie wiem co jej powiedzieć. Wydawało mi się, że znam dobrze oboje. I nie rozumiem Męża Isi. Bo on chyba ją nadal kocha. Więc my obie nie rozumiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz