9 lutego 2008

koszmary


Dzisiejsza noc-koszmarowa. Nie koszmarna, bo w sumie spałam, ale koszmar jaki nawiedził mnie po zaśnięciu-był koszmarny. Ponieważ mam kłopoty z zasypianiem, połykam ziołowe proszki, z zawartością melisy i czegoś tam, aby wmówić sobie, że oto się wyciszam, zasypiam spokojnie...Wczoraj zasnęłam nawet szybko, co było raczej zasługą męczącego dnia, niż pigułki i miałam sen. Miejsce: nieznany tunel w nieznanym ciemnym lesie. Tunel utworzony przez gęsto zbite drzewa, kolczaste krzaki, wszystko suche, złe i kłujące. Podłoże: coś w rodzaju uklepanej twardej gliny. Oświetlenie: nieco widmowy półmrok, nieprzyjazne to światło, jak i całe otoczenie. Osoby dramatu: ja i nieznany mi bliżej Krzyś, około 10 lat, za którego czułam się odpowiedzialna oraz tajemniczy tubylcy. Tubylcy byli różnego kształtu, różnej postaci i różnych gatunków. Pół ludzie, pół demony, chodzące kłujące rośliny, tajemnicze pokraki,wyłaniające się nie wiadomo skąd i otaczające nas milczącym kręgiem. Krzyś i ja czujemy się osaczeni, nie wiemy jak się wyrwać, boimy się, udajemy, że jest ok, żeby zmylić przeciwnika. Wykorzystuję lukę między postaciami, krzyczę do Krzysia: biegnij!, rzucamy się oboje w głąb tunelu, kiedy nagle zostajemy zatrzymani przez tłum dziwnych kolczastych postaci z potężnymi zębami i bardzo szerokimi gębami. Jest ich dużo, są agresywni. Chwytam Krzysia pod pachy,przyciągam do siebie i kręcąc się w kółko, krzyczę do niego: Krzysiu, kop! broń się! Nie robi to na potworach większego wrażenia, więc przemocą otwieram sobie oczy i budzę się o godz.045, z łomocącym sercem, przerażona tak, że boję się znowu zamknąć oczy.
I zadaję sobie pytania:
1. Kim był Krzysiu?
2.Czemu las, zazwyczaj mi przyjazny, okazał się wrogi?
3.Koszmary były głównie pochodzenia roślinnego-raczej nie miałam dotąd wrogów wśród drzew i innych kwiatków, kukurydzy czy innych.
5. dlaczego w ogóle ten koszmar śmiał się pojawić? Wczorajszy dzień był raczej pozytywny, załatwiłam mnóstwo papierkowych rzeczy,chirurg powiedział, że trzeba czasu i będzie dobrze, na gimnastyce udało mi się obrócić w nadgarstku dłoń o ok 2 mm, obejrzałam sympatyczny film w TV na dobranoc, więc czemu mi tak na złość?!?

1 komentarz:

  1. Sny to delikatna sprawa, ale one nie po to są by straszyć, ale by pomóc...

    OdpowiedzUsuń