30 marca 2013

4 marca 2013

Na oknie wciąż kwitnie Boże Narodzenie, gwiazda wigilijna. Obok malutkie żółciutkie kalanchoe, a ponad nimi górują dumne storczyki..a za oknem niebo wreszcie niebieskie i białe dryfujące obłoczki. To nic, że jest kilka stopni ciepła, światło się liczy i dłuższy dzień. Ostatni tydzień wypełniony lekarskimi wizytami, biali bogowie decydowali o moich losach. Znowu się dowiedziałam, że choroba ma nietypowy przebieg, że objawy są niejednoznaczne..no to damy panią na chemię, a co nam szkodzi..
Ja się nawet nie zdenerwowałam tym wszystkim, posłusznie chodziłam od profesora do profesora, wysłuchiwałam ich wyjaśnień, propozycji. Jakby to kogoś innego dotyczyło, nie mnie i nawet nie bliskiej mi osoby..ot ktoś nieznany zachorował. Znowu.
A co mi tam..

14 lutego 2013

Ja lubię ciszę..taką, że słyszę tykanie dalekiego zegarka, taką gdzie słyszę werbel dzięcioła, ja lubię ciszę..
życie sobie idzie..kroczy, czasem biegnie, czasem pełznie..jak to życie. Co nowego? nowe książki na czytniku, nowy aparat..nowe badania i nowe wyniki. Czytnik jest bardzo ok. Bogactwo książek mnie zaczyna przytłaczać, ale już wypracowuję metodę, żeby mieć maksimum przyjemności. Nowy aparat bardzo obiecujący, znakomita ostrość, ciekawe funkcje..cieszę się. Badania spoko, wyniki gorzej. Za wysokie ciśnienie, niepokojące wyniki badań nerek. Jak to  możliwe, że teraz wszystko zaczyna się we mnie psuć? Zrobiłam tomografię, ale mam opory, żeby pojechać i odebrać wyniki..bo może tam też jakieś usterki..
co dziwnego? włosy zaczęły mi się kręcić, a przez całe życie były proste jak u Indianina. Umrę na nadciśnienie, nerki, ale z kręconymi włosami :-/
poza tym, mam dość zimy..przygnębia mnie.